Lans na dziecko…
„Lans na dziecko”
Och tak, ile razy to słyszałem. Szczególnie w komentarzach pod różnymi artykułami na mój temat.
Ku*** jakie to jest żałosne.. Na logikę, jeśli Projekt nazywa się Modny Tata, jeśli blog i inne kanały poruszają, między innymi (choć w bardzo dużym stopniu), problematykę rodzicielstwa widzianego oczami ojca, jeśli staram się pokazać, że nie ma nic piękniejszego niż bycie ojcem, to jak mam to pokazać bez dziecka? I chciałbym w tym miejscu podkreślić, że bardzo dbamy z żoną o prywatność maluszka i pokazujemy go w mocno ograniczonym zakresie. Nie chodzi o chwalenie się dzieckiem, tylko o przedstawienie codziennego życia rodzica, ojca i problemowych kwestii, które się z rodzicielstwem wiążą.
Nie mieści mi się w głowie, jak można być tak ograniczonym, żeby takie komentarze pisać. Oczywiście były także gorsze, których przytaczać nawet nie warto, bo tu już wyraz sfrustrowania ludzi, którzy muszą pierd*lnąć jakiś głupi komentarz, żeby innym nie żyło się za lekko. Bo trzeba przecież kogoś obrazić, rzucić komentarz bez ładu i składu i dojebać komuś dla zabawy. Komentarz „lans na dziecko” pojawia się cyklicznie.
Mając na względzie powyższe, spieszę szybko z wyjaśnieniem, jak prowadzić tematycznego bloga:
– jeśli blogi poruszają tematy związane z motoryzacją, to nie waż się robić zdjęć z samochodem,
– jeśli będziesz miał ochotę założyć bloga kulinarnego, to wara od kuchni,
– jeśli będziesz chciał/a pokazać ja się malować na tutorialu, to nie ma opcji, żebyś robił/a to kosmetykami,
– a jeśli będziesz chciał/a pisać o rodzinie, to najlepiej jak będziesz bezdzietnym singlem.
Dlaczego?
Bo wtedy może mniej osób wchodzących na Twój profil będzie cierpiało na ból dupy. Podkreślam, że głównie dotyczy to osób wchodzących, a nie obserwujących na stałe, bo te z reguły wiedzą na czym polega projekt i są na bieżąco z moim podejściem do wielu kwestii.
Pozdrawiam tych, którzy coś robią w swoim życiu i cieszą się sukcesem innych.
Nie pozdrawiam sfrustrowanych miernot.
Dziękuję. Do widzenia.
MB